garderoba składała się głównie z sukienek, spódniczek i delikatnych
‚ mi wojnÄ™. ZagroziÅ‚ Angie i poparÅ‚ go nawet twój ojciec. - Ale i tak wyszÅ‚a. - Tak. Wymknęła siÄ™ z domu pod bÅ‚ahym pretekstem. MiaÅ‚a iść wczeÅ›niej do Caldwellów. A potem spotkać siÄ™ ze mnÄ… w mieÅ›cie. - A ty siÄ™ na to zgodziÅ‚eÅ›. MiÄ™sieÅ„ drgnÄ…Å‚ mu w kÄ…ciku ust. - Twoja siostra... potrafi być przekonujÄ…ca. - WiÄ™c nie jesteÅ› taki odporny? - Po prostu lubiÄ™ dokuczać bogatym chÅ‚opcom. Cassidy wszystko osunęło siÄ™ w Å›rodku. UsiÅ‚owaÅ‚a siÄ™ od niego odsunąć, ale trzymaÅ‚ jÄ… mocno za ramiÄ™. StaraÅ‚a siÄ™, żeby w jej gÅ‚osie nie byÅ‚o sÅ‚ychać bólu. - Angie nie wróciÅ‚a jeszcze do domu, a Derrick jest wÅ›ciekÅ‚y. - Na mnie? Najwyraźniej siÄ™ z tego ucieszyÅ‚. - To nie żarty. Ma broÅ„ i jest przekonany, że wyÅ›wiadczy przysÅ‚ugÄ™ wszystkim, włącznie z Angie, jeżeli ciÄ™... - Co? - Zabije. - BÅ‚azenada bogatego chÅ‚opca. Nie przejmuj siÄ™ nim. - On mówiÅ‚ poważnie. - Serce dudniÅ‚o jej ze strachu. - Możesz mi wierzyć, on ciÄ™ zabije. - Niech spróbuje. - WestchnÄ…Å‚. - Gdzie Angie? - A potrzebna ci do czegoÅ›? - Nie, do cholery. - OpanowaÅ‚ siÄ™. - ChciaÅ‚a, żebym siÄ™ z niÄ… tutaj spotkaÅ‚. - W stajni? - Tak powiedziaÅ‚a. KÅ‚opot w tym, że trochÄ™ siÄ™ spóźniÅ‚em, bo Jed Baker chciaÅ‚ mnie sprać. CieszÄ™ siÄ™ dużą popularnoÅ›ciÄ… tej nocy. - Derrick nie żartuje. - Jed też nie żartowaÅ‚. On chyba nie rozumie. ZupeÅ‚nie nie przejÄ…Å‚ siÄ™ jej bratem. ByÅ‚o ciemno. Cassidy widziaÅ‚a tylko kontury twarzy Briga, które oÅ›wietlaÅ‚o nikÅ‚e Å›wiatÅ‚o wpadajÄ…ce przez okno. Na czole miaÅ‚ Å›lady krwi po bójce z Jedem. - SÅ‚uchaj, Brig. Derrick jest pijany. Lepiej, żebyÅ› trzymaÅ‚ siÄ™ od niego z daleka. - Nie mogÅ‚a przestać myÅ›leć o tym, że jej dotyka. - Może ktoÅ› powinien dać mu nauczkÄ™. - Nie. To nic nie da. Byli już tacy, co próbowali. - PotrzÄ…snęła gwaÅ‚townie gÅ‚owÄ…. ChciaÅ‚a go przekonać, że grozi mu niebezpieczeÅ„stwo. - On jest naprawdÄ™ zawziÄ™ty. Czasami... czasami wydaje mi siÄ™, że lubi krzywdzić ludzi. Sprawia mu to przyjemność. - WiÄ™c pora to zmienić. - Nie. Ty siÄ™ do tego nie mieszaj. Nie dzisiaj. - Zrozpaczona chwyciÅ‚a go za ramiona. - Idź do domu. Albo nie, idź w jakieÅ› bezpieczne miejsce, gdzieÅ› daleko. Niech Derrick wytrzeźwieje. - Å»eby mnie stuknÄ…Å‚, kiedy sobie popije nastÄ™pnym razem? - Wyżyje siÄ™ na kimÅ› innym. - Na kim? Na tobie? - UniósÅ‚ jej gÅ‚owÄ™. - Dam sobie radÄ™. - A ja sobie nie dam? - W jego gÅ‚osie pobrzmiewaÅ‚a drwina. Cassidy poczuÅ‚a siÄ™ jak gÅ‚upia smarkula, która zachowuje siÄ™ jak dorosÅ‚a. - Derrickowi... na mnie zależy. Nie zrobi mi krzywdy. Nawet jeÅ›li by mnie nie lubiÅ‚, to nic mi nie zrobi ze strachu przed ojcem. Już on by mu daÅ‚, gdyby siÄ™ dowiedziaÅ‚, że Derrick mnie drÄ™czy. - A Angie? - spytaÅ‚ szeptem Brig. - Też. Tata... on by nas ochroniÅ‚. - BolaÅ‚o jÄ… to, jak Brig mówiÅ‚ o Angie. - Dlaczego zgodziÅ‚eÅ› siÄ™ z niÄ… tutaj spotkać? - Źle zrobiÅ‚em - wyrzuciÅ‚ jednym tchem. - Ale ona byÅ‚a... - zaÅ‚amaÅ‚ mu siÄ™ gÅ‚os. - ...przerażona. - Czym? - Nie wiem. - Może udawaÅ‚a. - Cassidy dość dobrze znaÅ‚a swojÄ… starszÄ… siostrÄ™ i chociaż zupeÅ‚nie nie miaÅ‚a pojÄ™cia, czego mogÅ‚a siÄ™ bać, byÅ‚a pewna, że Angela Marie Buchanan tak naprawdÄ™ nigdy w życiu nie byÅ‚a przerażona. - Może. - Brig nie byÅ‚ przekonany. ZapadaÅ‚a cisza. Krople deszczu bÄ™bniÅ‚y o dach. W powietrzu czuć byÅ‚o ciepÅ‚y zapach koni. - A w ogóle, co ty tu robisz?
czuje się niepewnie w obecności syna. Nawet to nie zmieniło ani na
128
- Nie sądzę. Słyszałaś, co do nas krzyknął?
trzymać. Mimo wszelkich potencjalnie niebezpiecznych
Oczywiście zatrzyma dom i będzie nalegać, by Rip dalej spłacał
Nogi odmówiły jej posłuszeństwa i osunęła się na ziemię. Palce
Nie, zdecydowanie nie wolno jej teraz wdawać się w sprzeczkę z
Zrujnowane domy i rozsypujące się baraki napierały na nich z obydwu
Właśnie. Co jeszcze? Diaz myślał nad tym przez całą drogę
- Jasne - odparła Milla, choć przecież w istocie wiedziała już
- Spotkamy się pod domem chłopca - powiedziała Milla i się
najprawdopodobniej zajęte i raczej nie będzie mieć czasu na wizyty u
- Możesz pojechać bez awantur albo robić scenyWybór należy
Następnego dnia spała tak długo, jak się dało. Zjadła późne
seksownie, że chociaż David zamarł z wrażenia, to nie cały... Ktoś
- Dane, już ci to tłumaczyłem. Ja nie stanowię
nie bacząc, że może w każdej chwili zginąć, skoczył na stos, nie zważając
ucieleśnienie bezsensownej wegetacji, zaprzeczenie
- Po co?
Kelnerka patrzyła na scenę.
w tym samym miejscu, co przed wiekami. Ujrzała wykrzywione
o ciebie.
mi opowiedzieć, co się właściwie z tobą dzieje. To co, opowiesz?
Nie wiedział, czy to on podszedł do niej, czy też ona do niego, w
Po chwili wróciła, tym razem Jessica pędziła na koniu, ścigana przez
- A co, jeśli igra z tobą? - zasugerowała. - Jeśli to na ciebie zarzuca
RS
kamiennym murem. Został opuszczony podczas powstań jakobickich,
najgorszego wroga. Mieliśmy nadzieję, że został unieszkodliwiony na
kiedyś należał do Sheili. Sheila odeszła... Dusiciel,